Prześladowania Kościoła to nie tylko świat arabski.
Sytuacja w Azji w roku 2016

Kiedy myślimy o współczesnych prześladowaniach chrześcijan w pierwszym rzędzie przychodzą nam na myśl kraje muzułmańskie, głównie arabskie. I chociaż w pierwszej dziesiątce Światowego Indeksu Prześladowań za rok 2017 przygotowywanego od wielu lat przez organizację Open Doors niezmiennie większość tworzą kraje islamskie, to warto przyjrzeć się też tendencjom, które dają znać o sobie w perspektywie ostatnich lat. A te wskazują na to, że choć arabski islamizm wciąż odpowiada za większość prześladowań, ma też swoich mocnych rywali do miana największego dręczyciela chrześcijan na świecie. Pierwsze miejsce od niemal początku XXI w. wciąż dzierży północnokoreański reżim Kimów, bez różnicy, czy na czele państwa stoi Kim Dzong Il czy (od 2011r) jego syn – Kim Dzong Un. Tym razem chciałbym się jednak przyjrzeć nie tym państwom, o których najwięcej się mówi, ale takim, które pozostają nieco w cieniu, choć poziom represji, jaki tam występuje jest równie przerażający jak krajach arabskich. Elementem łączącym jest fakt, że wszystkie one leżą w Azji, albo na subkontynencie indyjskim, lub  na Dalekim Wschodzie.

Są to kolejno: Pakistan (4. miejsce w Światowym Indeksie Prześladowań za rok 2017), Malediwy (13.), Indie (15.), Wietnam (17.), Laos (24.), Bangladesz (26.), Bhutan (30.) i Sri Lanka (45 – poza 50). Taki wybór podyktowany jest faktem, że każde z tych państw (wyjątkiem są Malediwy, które utrzymały swą ubiegłoroczną pozycję) poprawiło swoje miejsce na liście, co niestety oznacza pogorszenie się sytuacji chrześcijan w danym kraju. Prawdopodobnie jest to również zapowiedź  najbliższej przyszłości, w której czekają ciężkie czasy dla miejscowych chrześcijan. Jest to w dużej mierze efektem fali etnicznego nacjonalizmu, jaka przeszła przez wiele krajów w roku 2016 i akurat w Azji dała znać o sobie atakami na mniejszości, w tym także religijne, co było efektem szczególnie zauważalnego tam wzrostu szowinizmu religijnego. Między innymi w efekcie tego w żadnym kraju Azji Wschodniej nie zanotowano poprawy sytuacji miejscowych chrześcijan.

Pakistan (awans z 6. miejsca na 4.)

Na tegorocznej liście prześladowców chrześcijan stworzonej przez Open Doors Pakistan zajmuje wysokie czwarte miejsce, ale jeśli chodzi o poziom przemocy jest już liderem. Choć procentowo chrześcijanie stanowią niewielką mniejszość religijną (2,45 proc.), to jednak jest ich prawie 5 milionów. Z roku na rok zauważalna jest coraz silniejsza islamizacja społeczeństwa, to oznacza jego radykalizację pod względem zaangażowania religijnego, które przekłada się na nasilającą się wrogość wobec niewiernych. Politycy i przedstawiciele władz lokalnych, nawet jeśli sami niekiedy posiadają umiarkowane przekonania i chcieliby dotrzymywać międzynarodowych standardów dotyczących traktowania mniejszości religijnych, czują coraz większą presję (nie wyłączając otwartych gróźb) ugrupowań radykalnych, co nie pozostaje bez wpływu na ich decyzje dotyczące chrześcijan.

Pakistan jest krajem ludzi młodych. Aż 36,7 proc. populacji stanowią dzieci do lat 14, a jedynie 4,2 proc. to ludzie starsi powyżej 65 roku życia. Niepokojące jest to, że z powodu wysokiego przyrostu naturalnego w ciągu niewielu lat Pakistan stanie się najludniejszym państwem muzułmańskim, dystansując tym samym dzisiejszego lidera – Indonezję. Słabość państwa, które między innymi z powodu silnej korupcji nie radzi sobie z tworzeniem pożądanej przyszłości dla ludzi wkraczających w dorosłe życie, sprawia, że łatwo ulegają oni frustracji. Potem szukają dla niej ujścia w programach islamistycznych ugrupowań, dających ułudę znalezienia sensu życia i osobistego znaczenia w walce o religijną czystość i prawowierność. Jej ofiarą padają zresztą nie tylko chrześcijanie, ale także np. hinduiści, a nawet mniejszości muzułmańskie. W przypadku radykalnego islamu to właśnie młodzi ludzie są kołem zamachowym prześladowań, to oni są klientelą ekstremistycznych nauczycieli i ideologów. W Pakistanie nie stanowi żadnego problemu zmobilizowanie i wyprowadzenia na ulice dziesiątek tysięcy demonstrantów, którzy w dodatku nie poprzestają na skandowaniu haseł, ale od słów chętnie i łatwo przechodzą do czynów.

Jednym z największych źródeł wspomnianych problemów są muzułmańskie szkoły teologiczne – medresy. Jest ich w Pakistanie około 35 tys., z czego aż jedna trzecia wyznaje tamtejszą radykalną odmianę sunnickiego islamu – zwaną Deobandi. Bez żadnej kontroli ze strony państwa nauczają one nienawiści religijnej, będąc szczodrze finansowanymi przez bogate kraje arabskie, takie jak: Katar, Kuwejt, czy Arabia Saudyjska. Co roku opuszcza je dziesiątki tysięcy młodych Pakistańczyków przepełnionych misją potrzeby oczyszczania swego kraju z niewiernych. Zamknięcie 182 medres w 2016r. jest z pewnością krokiem w dobrym kierunku, tyle że taka liczba to zaledwie kropla w morzu tych, które stanowią realny problem.

Największym prześladowaniom poddani są nawracający się z islamu, którzy traktowani są jako zdrajcy przez radykałów i ci, którzy przynoszą hańbę otoczeniu, czyli rodzinie i sąsiadom. Jednak często atakowani są też (słownie, bądź fizycznie) członkowie Kościołów, będący nimi od lat, kiedy tylko zaczynają głosić Ewangelię, a nawet za samo noszenie krzyżyków na szyi. Ujawnionemu konwertycie grozi rozwód (jeśli założył rodzinę), a także wydziedziczenie. W szkołach dzieciom będącym chrześcijanami nie pozwala się korzystać z tych samych dystrybutorów wody, aby nie  skalały ogólnodostępnego źródła wody. Jako, że chrześcijanie uważani są za nieczystych często nie pozwala się im  korzystać z publicznych udogodnień, aby nie stało się to problemem dla muzułmanów. Co roku około 700 dziewcząt i kobiet wyznających chrześcijaństwo jest uprowadzanych, a przy tym nierzadko gwałconych, by następnie zmusić je do poślubiania muzułmanów. Jest to swoista misja nawracania ich na islam. Wiele zawodów zamyka się przed chrześcijanami pracę oferując jedynie muzułmanom. Kiedy chrześcijanie zachorują, bardzo często pozbawiani są dostępu do opieki medycznej, a jeśli jednak pozwala im się z niej korzystać – muszą za nią płacić znacznie więcej, niż muzułmanie. Regularnie dokonywane są ataki na kościoły, które w najlepszym razie kończą się wybiciem okien, a w najgorszym – spaleniem. Jedno z najkrwawszych wydarzeń w ostatnim czasie miało miejsce w ubiegłoroczną niedzielę wielkanocną w Lahore. Tamtejsi chrześcijanie obchody święta Zmartwychwstania Jezusa kończą tradycyjnym spacerem po parku Gulshan-e-Iqbal. Tym razem zakończyły się brutalnym atakiem na nich, który pochłonął według najostrożniejszych szacunków 14 ofiar śmiertelnych i dziesiątki rannych.

Niestety nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja miała się zmienić na lepsze. Przeciwnie –  bardzo możliwe – że Pakistan będzie jeszcze wyżej na przyszłorocznej liście.

Malediwy (bez zmian na miejscu 13.)

Ten wyspiarski kraj znamy jeszcze z zachwycających widoków na fotografiach biur podróży, które zachęcają nas do spędzenia tam wakacji. Jednak to, co zdaje się być rajem dla turystów, w niczym go nie przypomina dla miejscowych wyznawców Chrystusa.

Powierzchnia prawie 1200 wysepek odpowiada wielkości Krakowa, ale zamieszkuje je niewiele więcej, niż połowa mieszkańców naszej dawnej stolicy. Muzułmanie stanowią wśród nich aż 99 proc. populacji. Chrześcijan jest zaledwie nieco ponad pół tysiąca. Jednak władze nawet nie starają się ukrywać, że wolność wyznania jest w tym kraju jedynie pustym pojęciem. Już wprowadzenie w miejscowym prawie zasady karania za działania na rzecz niszczenia jedności religijnej brzmiało bardzo złowrogo – jakim bowiem zagrożeniem dla niej jest niecałe trzy tysiące wyznawców religii innych niż islam? Jednak za tym poszły dalsze działania. Jak pisze Jason Mandaryk w modlitewnej encyklopedii całego świata, książce Operation World: Paradoksem jest fakt, że władze Malediwów zaprzeczają temu, że kraj ten zamieszkują jacykolwiek chrześcijanie, a jednocześnie aresztują tych, którzy wierzą (…) Każdy praktykujący chrześcijanin z Malediwów może się spodziewać urągiwania, ostracyzmu, uwięzienia, a nawet tortur. Nie mogą tam działać misjonarze ani nie jest dozwolone rozpowszechnianie chrześcijańskiej literatury. Presja jaka wywierana jest na chrześcijanach osiąga poziom nie do zniesienia. poziom jest on tak wysoki, że przemoc fizyczna nie jest już potrzebna. Przynajmniej na dziś –  choć nie wiemy –  jak sytuacja rozwinie się w przyszłości.

Indie (awans na miejsce 15. z 17.)

W tym drugim co do liczby mieszkańców państwie świata, chrześcijanie mają aż 64 miliony wyznawców. Jednak stanowi to jedynie 5,84 proc. populacji. Za to, aż około 39 milionów z nich poddanych jest bezpośrednim prześladowaniom. Jak jest to możliwe w kraju Gandhiego, świętych krów i wyznawców ahimsy, czyli zasady unikania wszelkiej przemocy słownej i fizycznej? Najwyraźniej nie wszyscy są jej zwolennikami.

Przejawy religijnego nacjonalizmu były widoczne już od połowy lat 90., ale dopiero wyraźne  zwycięstwo wyborcze prawicowej Indyjskiej Partii Ludowej (Bharatiya Janata) i objęcie rządów przez Narendrę Modiego w maju 2014 roku ukazały ten problem w zupełnie innej skali. W opracowaniu Five major trends stand out that contour the Open Doors 2017 World Watch List (Pięć głównych trendów, które rysują się na tle Światowego Indeksu Prześladowanych Open Doors 2017) czytamy: Hinduistyczni nacjonaliści byli odsunięci od władzy od roku 2004, do roku 2014, ale dobrze wykorzystali ten czas, znacząco poszerzając swoje wpływy i obecność na terenach wiejskich, gdzie żyje zdecydowana większość mieszkańców Indii. W szkołach skupiających się na radykalizacji całych rodzin przygotowano do działania ponad 600 tys. ekstremistów. Działania te opłaciły się. W chwili obecnej organizacje chrześcijańskie w Delhi każdego miesiąca donoszą o co najmniej 40 przypadkach, kiedy to pobity zostaje pastor, lokalny kościół ulega spaleniu, a konwertyci są napastowani. Tylko w tym roku ośmiu chrześcijan zostało zamordowanych za wiarę”. Analityk prześladowań religijnych w Indiach ocenia to następująco: „Tu nie chodzi tylko o przemoc i agresję. Znacząco pogorszył się poziom wolności we wszystkich aspektach indyjskiego społeczeństwa, a hinduistyczni radykałowie są dosłownie bezkarni.

W zależności od regionu Indii chrześcijanie doświadczają prześladowań ze strony hinduistów, buddystów, muzułmanów, a nawet sikhów. Ponadto  dochodzą do tego jeszcze akty przemocy ze strony walczących z rządem maoistów, którzy posądzają chrześcijan o bycie informatorami policji. Jednak zdecydowanie największe zagrożenie pochodzi ze strony radykalnych hinduistów czujących poparcie partii rządowej – Bharatiya Janata.

Jak czytamy w innym opracowaniu Open Doors: Mimo że brak tolerancji oraz ataki na mniejszości stale przybierają na sile, rząd nie chce zabierać głosu w żadnej z tych spraw, co jeszcze bardziej zachęca radykalnych hinduistów do wzmożenia swych działań. Rośnie bezkarność, a ataki wymierzone w chrześcijan zaczynają sięgać alarmującego poziomu.

W drugiej połowie 2014r. hinduistyczni radykałowie rozpoczęli kampanię działań skierowanych przeciwko innym religiom nazwaną: powrót do domu (Ghar Vapsi), skierowaną do chrześcijan i muzułmanów, a mającą na celu przyciągnięcie ich do hinduizmu. Gdyby kontekst polityczny tych wydarzeń był inny, można by to określić, jako rodzaj działań misyjnych. Jednak nie w Indiach rządzonych przez nacjonalistów-hinduistów, ponieważ od 2015r. władze starają się wprowadzić w życie na poziomie ogólnopaństwowym prawo skierowane przeciwko chrześcijanom mające na celu utrudnienie konwersji – do tej pory funkcjonowało ono jedynie na szczeblu prowincji (i to jedynie w 5 spośród istniejących 35; w stanach: Orissa, Madhya Pradesh, Chhattisgarh, Himachal Pradesh oraz Gudżarat).

Największych prześladowań doświadczają konwertyci z hinduizmu, a także te wyznania ewangelikalne: jak baptyści, czy zielonoświątkowcy, które prowadzą aktywne działania misyjne narażając się w ten sposób radykalnym hinduistom.

Prześladowania przybierają różną postać. Od szykanowania w pracy, czy lokalnej społeczności, poprzez utrudnienia administracyjne, a na rosnącej przemocy fizycznej skończywszy. W ciągu ostatniego roku co najmniej 8 chrześcijan zamordowano ze względu na wyznawaną wiarę, zaatakowano i zniszczono przynajmniej 21 kościołów domowych, ponad 100  chrześcijan przetrzymywano w areszcie. Do tego dochodzi porwanie co najmniej 10 osób i dokonanie gwałtu na nie mniej niż 10 chrześcijankach. W sumie fizycznej napaści doznało ponad 800 uczniów Chrystusa. Zaatakowano lub zniszczono także co najmniej 12 domów prywatnych należących do chrześcijan, a 164 osoby zmuszono do opuszczenia swoich domów ze względu na wyznawaną wiarę. Są to jedynie dane odnotowane. Natomiast w każdej z wymienionych kategorii faktyczna skala prześladowań jest znacznie większa. Wszystkie te sytuacje dały Indiom szóste miejsce na liście Światowego Indeksu Prześladowań w odniesieniu do samej przemocy fizycznej (wyprzedziły je: Pakistan, Nigeria, Egipt, Meksyk i Syria).

Rokowania na przyszłość nie są dobre,  ponieważ radykałowie rozzuchwaleni bezkarnością zapewne będą posuwać się dalej gdyż zarówno władze lokalne, jak i krajowe udają, że nie dostrzegają problemu.

Wietnam (awans z 20. miejsca na 17.)

Przypadek Wietnamu przypomina sytuację Korei Północnej. Obydwa te kraje formalnie posiadają ustrój komunistyczny, jednak jest on daleki od historycznej ortodoksji. Na stosunek do chrześcijaństwa nakładają się w Wietnamie negatywne doświadczenia z przeszłości. W powszechnym użyciu, szczególnie na prowincji funkcjonuje stereotyp, że: katolicy to Francuzi, a protestanci to Amerykanie. Jednak zważywszy na dwie wojny jakie stoczono w przeszłości z jednymi i drugimi nie budzi u wielu ludzi dobrych skojarzeń. Dodatkowo władze wykazują się podejrzliwością wobec mniejszości etnicznych zamieszkujących wyżynne centrum kraju, znanych pod wspólną nazwą jako Degarowie lub z języka francuskiego – Montagnards (ludzie z gór), którzy w połowie są protestantami, a nauka Ewangelii szybko się wśród nich rozprzestrzenia. Także wśród niewielkich liczebnie ludów Hmong i Bru protestanci stanowią znaczący odsetek. Ogólnie chrześcijanie stanowią niewielki odsetek mieszkańców Wietnamu – 9,43 proc. (8,4 mln ludzi). Jest to kraj w większości buddyjski (52,48 proc.), ze sporym odsetkiem ludności nie przyznającej się do żadnej religii (23,30 proc.), co jest pokłosiem kilkudziesięcioletnich rządów komunistycznych.

I choć dziś Wietnam jest krajem komunistycznym głównie z nazwy, to ideologia ta od 30 lat coraz wyraźniej ustępuje potrzebom rozwoju ekonomicznego. Władze chcąc, choćby w niewielkim stopniu zachować pozory uderzają we wszystkich, którzy narażają na szwank ich autorytet –  to jest działaczy na rzecz obrony praw człowieka, ale też i chrześcijan. Wielu z nich doświadcza szykanowania, nękania administracyjnego, ale także realnych represji w postaci bicia, aresztowań oraz wyroków więzienia.

Najsilniej represje te uderzają w ludzi nawracających się z rodzin o korzeniach buddyjskich lub animistycznych, a ich autorami są nie tylko przedstawiciele władz, ale także ich własne środowiska rodzinne i sąsiedzkie. Także protestanckie kościoły o profilu ewangelikalnym z uwagi na swoją aktywność misyjną podlegają silnej kontroli władz oraz presji społecznej.

Jako, że społeczeństwo wietnamskie tworzą w dużej mierze, szczególnie na prowincji, rodziny wielopokoleniowe to osoby nawracające się na chrześcijaństwo postrzegane są przez swoich bliskich i sąsiadów jako zagrożenie. Wyznający religie tradycyjne członkowie ich rodzin obawiają się, że w takiej sytuacji nikt nie zatroszczy się o nich w życiu pozagrobowym. Dlatego nierzadko konwertyci tacy wyrzucani są ze wspólnych domów i doświadczają odrzucenia ze strony krewnych, co ma działać odstraszająco na innych.

Nie jest im łatwo funkcjonować też w sferze społecznej. Jak podaje jedno z opracowań Open Doors: media są niechętne chrześcijanom, często przedstawiając ich w niekorzystnym świetle, a oszczerstwo jest na porządku dziennym. Chrześcijanie są na przykład przedstawiani jako zwolennicy i dążący do ponownego wprowadzenia kolonialnej ideologii. Sprawcy przestępstw wobec chrześcijan prawie nigdy nie stają przed sądem. W rzeczy samej, lokalne władze często zatrudniają nawet bandytów, by ci dopuszczali się aktów przemocy wobec chrześcijan. Osoby, którym wytoczono sprawę w sądzie, nie mogą liczyć na sprawiedliwy proces. Działalność kościołów poddana jest licznym ograniczeniom. Jak czytamy w tym samym opracowaniu: władze podejmowały kilkukrotne próby przejęcia tego mienia. Istnieją doniesienia o napaściach na spotkania młodzieży. Publikacja oraz dystrybucja materiałów o treści chrześcijańskiej jest dozwolona, lecz nałożone są na nią poważne ograniczenia. Wszelkie materiały uznane za nielegalne są natychmiast konfiskowane przez policję. Niezwykle trudno jest również uzyskać pozwolenie na organizację kursów i szkoleń. Dodatkowo, co roku w październiku każdy kościół musi przedłożyć listę tematów swoich kazań na pełen nadchodzący rok.
Zaczyna przybywać też ofiar śmiertelnych i tak 5 maja 2016 roku trzech pastorów: Dang Ba Nham,  Phan Thi oraz Thanh Huyen zginęło w upozorowanym wypadku samochodowym. Natomiast pół roku wcześniej, czyli 24 grudnia 2015 roku  pastor K’sor Kiem (z niezależnego kościoła Montagnard, działającego w prowincji Gia Lai) zmarł w wyniku ciężkiego pobicie  do jakiego doszło podczas przesłuchania, kiedy odmówił wyrzeczenia się swojej wiary.  Tylko w regionie Płaskowyżu Centralnego w obrębie roku 2016 zaatakowano 35 kościołów i dokonano licznych konfiskat ziemi należącej do chrześcijan.

I jeszcze cztery dalsze przykłady, które potraktujemy już dużo bardziej skrótowo

Laos (awans na miejsce 24. z 29.) to kraj sąsiadujący z Wietnamem, dzielący też wiele jego problemów: ustrój komunistyczny, wieloplemienny skład narodowościowy, buddyjska większość (57,29 proc.), tyle, że chrześcijan jest tam znacznie mniej (3, 38 proc., nieco ponad 200 tys. wyznawców). Funkcjinuje tam bardzo  silne  przekonanie o nadrzędności roli buddyzmu, a co za tym idzie niechęć do wszystkich, którzy tę jedność rozbijają. Problemy na jakie napotykają tam wierzący są bardzo podobne do tych, które są udziałem ich wietnamskich sąsiadów: od niechęci ich tradycyjnie wierzących rodzin, aż po szykany i utrudnienia ze strony władz. Przemoc wobec chrześcijan utrzymuje się na dość wysokim poziomie, choć na szczęście w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z tylko jednym przypadkiem zabójstwa chrześcijanina. Stosunkowo niewielu chrześcijan aresztowano, jednak  można  zauważyć nasilanie się przemocy fizycznej oraz psychicznego maltretowania nawracających się – zarówno ze strony ich bliskich, jak też lokalnych władz.

Bangladesz (poprzednio miejsce 35., a teraz 26.) to jeden z najgęściej zaludnionych, a jednocześnie najbiedniejszych państw świata. W większości muzułmański (89 proc.), ponieważ chrześcijanie stanowią tam jedynie drobną cząstkę populacji (0,66 proc.). Według  danych Operation World jest ich tam nieco ponad milion. Doświadczają oni  dyskryminacji zarówno w życiu prywatnym (ze strony rodzin pozostających przy islamie, czy buddyzmie), jak i zawodowym – ich firmy są bojkotowane i często zmuszane do zamknięcia. Dzieci nowo nawróconych chrześcijan doświadczają problemów ze strony nauczycieli i  równieśników. Znacząco wzrosła liczba aktów przemocy wobec uczniów Chrystusa. W ostatnim roku bojówki islamistyczne zamordowały czterech chrześcijan. Natomiast liczne szkoły chrześcijańskie, kościoły i organizacje charytatywne wciąż borykają się z groźbami, dlatego część z nich musiała zrezygnować ze swojej działalności. Doszło też do licznych fizycznych ataków na osoby wierzące. Miały  też miejsce liczne uprowadzenia i gwałty, dlatego wielu chrześcijan musi się ukrywać, a pewna liczba opuściła swój kraj z powodu zagrożenia życia. 

Bhutan (miejsce 30. z 38.) to kraj o silnym buddyjskim nacjonalizmie. Miejscowy rząd nie uznaje chrześcijan za prawdziwych Bhutańczyków. Jest to grupa stosunkowo nieliczna (2,11 proc. populacji, ok. 15 tys. wyznawców). Prześladowań doświadczają zarówno ludzie niedawno nawróceni, jak i członkowie Kościołów będący chrześcijanami od dawna. Karane jest przymuszanie do nawrócenia, jednak jest to określenie, które może być przez władze interpretowane bardzo dowolnie. Już sama dystrybucja traktatów i Ewangelii nie połączona z rozmową na ten temat, czy zaproszeniem napotkanej osoby do kościoła może stać się pretekstem do aresztowania. Jednej trzeciej chrześcijan ze względów religijnych odmawia się wydania elektronicznego dowodu osobistego, co skutkuje licznymi problemami w codziennym życiu (m. in. brakiem dostępu do pomocy medycznej). Ich dzieci mają nakaz uczestniczenia w praktykowaniu buddyzmu. Dużej presji podlegają też chrześcijanie w życiu lokalnej wspólnoty. Jedną z tradycji w Bhutanie jest wspólne sadzenie roślin oraz ich wspólne zbiory. Chrześcijan wyłącza się jednak z tej praktyki, co oznacza, że nie mogą liczyć na żadną pomoc sąsiedzką. Dla Kościołów największym problemem są utrudnienia w ich rejestracji, bez której nie mogą one prowadzić swojej działalności.

Sri Lanka –   kraj słoni i herbaty jest ciekawym przypadkiem, ponieważ w roku 2016 znajdował się poza listą Światowego Indeksu Prześladowanych, a w najnowszym zestawieniu znalazł się na miejscu 45., dość odległym, ale wskazującym na narastanie problemów. Jest to kraj buddyjski (70,02 proc. populacji) o zagwarantowanej konstytucyjnie wyższości tej religii nad innymi wierzeniami.

Chrześcijanie, choć stanowią tam 8,38 proc. mieszkańców napotykają na liczne problemy, które są pochodną religijnego nacjonalizmu, a także opresyjnego charakteru tamtejszych rządów (w 2009r. zakończyła się 26-letnia wojna domowa). Tradycyjnie obiektem ataków są z jednej stron konwertyci z buddyzmu, a z drugiej Kościoły nurtu ewangelikalnego. Co ciekawe w ostatnim czasie autorami ataków są z jednej strony przedstawiciele władz lokalnych, a z drugiej – wcale nie ekstremiści o buddyjskich korzeniach –  ale wiejscy mnisi buddyjscy, którzy dość mocno burzą stereotypowe wyobrażenie na swój własny temat, a także swojej religii. Tradycyjnie –  podobnie jak w przestawionych wcześniej krajach –  chrześcijanie napotykają na liczne problemy dotyczące prowadzenia swojej drobnej działalności biznesowej, a ich dzieci szykanowane są w szkołach. Choć poziom agresji nie jest wysoki, jednak przerywane są spotkania modlitewne chrześcijan, a budynki kościelne atakowane przez tłum.

Nie możemy liczyć na pokój tego świata

Przedstawiłem sytuację w tych ośmiu krajach azjatyckich o różnym poziomie prześladowań, aby pokazać, jak wygląda życie chrześcijan w tych miejscach na świecie, o których niewiele się mówi. Daje to  złudne wrażenie, że życie wierzących ludzi nie jest szczególnie uciążliwe. I choć istnieje wyraźna różnica pomiędzy położeniem chrześcijan w Pakistanie, a w Sri Lance to podane przykłady pokazują, że bycie uczniem Chrystusa w krajach Wschodniej Azji nie jest łatwym zadaniem. Mimo  to Kościół w każdym z tych krajów rośnie i to na poziomie, który dla większości krajów Europy byłby niewyobrażalnym sukcesem. Przykład wymienionych państw obrazuje też prawdę o tym, że nie tylko islam jest religią opresyjną, brutalnie zwalczającą chrześcijaństwo. Współcześnie hinduizm, czy buddyzm wcale nie zostają w tyle jeśli chodzi o wrogość okazywaną innowiercom. Niestety tendencje jakie są zauważalne w ostatnich latach nie napawają optymizmem, o czym  wspomniałem wyżej. W  żadnym z krajów Azji nie nastąpiła znacząca poprawa sytuacji chrześcijan – przeciwnie, w wielu miejscach ich położenie –  i tak niełatwe –  stale się pogarsza. Z pewnością nie czekają nas dobre lata jeśli chodzi o pokój dla chrześcijan. Na szczęście poza pokojem tego świata jest jeszcze pokój Boży: który przewyższa wszelki umysł i jak mówi biblijna obietnica: (…) strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.  (Flp 4,7).

Autor: Dr Włodzimierz Tasak, Open Doors Polska