Męczennicy w Kraju Rad

Część I. Czasy rewolucji i rządów Lenina

Sugestywne obrazy przeszłych wydarzeń, jakie mamy przed oczami, często wywołane przez dzieła kultury: filmy, opisy literackie czy dzieła malarskie powodują, że za ich sprawą kształtuje się nam obraz danej rzeczywistości, który tak silnie do nas przemawia, że w rezultacie tworzy naszą opinię na temat danego zjawiska. Tak jest też z prześladowaniem chrześcijan w przeszłości. Naszą wyobraźnią zawładnęły opisy kaźni starożytnych chrześcijan rozrywanych na arenach przez dzikie zwierzęta bądź krzyżowanych (tu do wyobraźni szczególnie przemawia apostoł Piotr przybity do krzyża głową w dół). I gdyby zapytać o przykład martyrologii naśladowców Chrystusa w historii, zdecydowana większość odwołałaby się właśnie do pierwszych wieków. Jednak – jak wiadomo – nie był to jedyny okres w dziejach, kiedy chrześcijanie cierpieli z rąk swoich prześladowców. Spróbuję przybliżyć kilka innych takich momentów w dziejach Kościoła, kiedy jego cierpienie nie było wcale mniejsze niż w czasach starożytnych. Jako że chronologia nie jest tu najważniejsza, chciałbym zacząć od czasów względnie nieodległych, to znaczy rządów komunistów w Związku Sowieckim.

Przeszkoda czy konkurencja?

Prześladowania chrześcijan w różnych epokach wybuchały zasadniczo z dwóch powodów: byli oni albo przeszkodą w zaprowadzaniu nowego porządku (także religijnego), albo konkurencją dla religii, która wchodziła na ich teren, bądź postanowiła usunąć ich z własnego terytorium. W przypadku, któremu chcemy się przyjrzeć, mam do czynienia z kombinacją obu tych przyczyn. Raczej rzadko na komunizm patrzymy jak na zjawisko o charakterze religijnym, sytuując je – zgodnie z prawdą – w kategoriach ideowych i politycznych. Jednak rosyjski bolszewizm i jego późniejsze mutacje chętnie funkcjonował w otoczce religijnej. Jak pisze brytyjski historyk Michael Burleigh – nie traktując tego bynajmniej jako jedynie płytkiej metafory: „Bolszewicy byli gotowi poświęcić całe swoje życie dla socjalistycznej eschatologii, utożsamiali się z jej dogmatami i ich przestrzegali, podporządkowując się amoralnym wartościom i normom dyscypliny partyjnej (…) Partia byłą niczym woda święcona, w której chrzczono wykorzenionych intelektualistów i sporadycznie robotników, by stali się awangardą proletariatu, mającą przekształcić ludzkość i społeczeństwo poprzez apokaliptyczną rewolucyjną przemoc...”. 

W ten sposób w 1917 r. doszło do nieuchronnego zderzenia dwóch eschatologii, dwóch systemów dogmatycznych, dwóch metod odkupienia i dwóch sposobów na stworzenie nowego człowieka. Początkowo wydawało się, że walka jest dalece nierówna. Po jednej stronie prawosławie: prawie 100 milionów wiernych, prawie 150 tysięcy popów, mnichów i mniszek, 54 tysiące świątyń. A za nimi prawie 1000 lat historii i tradycji. W tym czasie bolszewicy mogli im przeciwstawić 250 tysięcy członków swojej organizacji: Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, frakcji bolszewików.  Istniejącej raptem 14 lat. Wyglądało na starcie Dawida z Goliatem. I znów miał wygrać Dawid. Tym razem nie z procą, ale z czerwonym sztandarem w jednym ręku i rewolwerem Nagant w drugiej.

Walka o nowego człowieka

Sam Goliat zaś okazał się kolosem na glinianych nogach.  Było to wynikiem ponad dwustuletniego ścisłego podporządkowania władzy carów, których rosyjski Kościół prawosławny był filarem, a właściwie sługą. Od 1905 r., korzystając z postępującej liberalizacji polityki w Rosji, przygotowywano się do niezbędnych reform tej skostniałej instytucji. Po rewolucji lutowej w 1917 r. zaczęto je powoli wprowadzać w życie, w sierpniu rozpoczął się sobór Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego – po raz pierwszy od XVII wieku. Jak pisze Andrzej Grajewski: „Mówiono na nim nie tylko o sprawach Cerkwi. Mówiono o ginącym społeczeństwie, szukając ratunku w modlitwie i mistycznych koncepcjach odrodzenia przez czas wielkiej pokuty za grzechy własne i przodków”. Rosja bowiem chwiała się pod naporem armii państw centralnych i wewnętrznego chaosu zręcznie i bezwzględnie podsycanego przez bolszewików. W trakcie trwania soboru partia Lenina dokonała udanego przewrotu przejmując władzę z rąk obalonego przez siebie Rządu Tymczasowego. Trzy dni później na wspomnianym soborze wybrano – po raz pierwszy, tym razem od 1722 r. – nowego patriarchę moskiewskiego i całej Rusi – Tichona. Przyszło mu działać w skrajnie trudnych warunkach. 

Bolszewicy bowiem od samego początku nie ukrywali swojej wrogości wobec religii

„Konflikt między Cerkwią a państwem sowieckim był nieuchronny, gdyż partia komunistyczna po dojściu do władzy stawiała sobie za zadanie nie tylko gospodarcze, polityczne i społeczne przekształcenie kraju. Jej celem było stworzenie nowego człowieka, rząd dusz” (M. Heller, A. Niekricz, Utopia u władzy. Historia Związku Sowieckiego). Nie było to jednak tylko biurokratyczna kalkulacja, ale także otwarta wrogość, o czym świadczy język jakim w odniesieniu do tej kwestii posługiwał się Lenin: „każda idea religijna (...) jest niewysłowioną ohydą”, jest „duchową gorzałką”, „tumanieniem mas”, „tępotą”.

Cele tej polityki z miejsca zaczęto wprowadzać w życie. Bolszewicy zaczęli od tego, że 23 stycznia 1918 r. wydali dekret o oddzieleniu Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła. Cerkiew została pozbawiona osobowości prawnej i prawa zbierania ofiar na swoją działalność. Cały majątek kościelny został teraz upaństwowiony, a cerkwie mogły być odtąd jedynie dzierżawione od państwa przez zorganizowane grupy wiernych. Dekret zakazywał też nauczania dzieci religii i poddawał kontroli państwa całe życie parafialne. Towarzyszyła temu atmosfera terroru: powszechnie dochodziło do grabieży kościelnego mienia i napaści na duchownych. Kiedy, jak w przypadku monastyru Aleksandra Swirskiego w Ołoniecku, stawili oni opór, zostali uwięzieni, a następnie wymordowani przez lokalny oddział czekistów. W istocie Cerkiew została wyjęta spod prawa. W tej sytuacji Patriarcha Tichon odpowiedział nałożeniem ekskomuniki na wszystkich wrogów Cerkwi i wezwaniem wiernych do obrony Kościoła. I choć słowo „bolszewicy” tam nie padło, było jasne, kogo ma na myśli. Jedynie na krótko, pomiędzy grudniem 1918 a marcem 1919 r., kiedy bolszewicy znaleźli się w tarapatach, złagodzili swoją politykę wobec Kościoła, zalecając nawet lokalnym sowietom (radom), aby nie obrażać uczuć religijnych ludzi wierzących. Kiedy jednak kryzys przezwyciężono, natychmiast sytuacja powróciła do poprzedniego stanu.

Z bronią w ręku w obronie cerkwi

Tymczasem Tichon, wciąż mając nadzieję, że w ten sposób pomoże Cerkwi uniknąć dalszych prześladowań, nie zdecydował się na poparcie walczących z komunistami białogwardzistów gen. Dienikina czy adm. Kołczaka. Pomimo licznych sugestii ze strony środowisk antybolszewickich, odmówił im udzielenia błogosławieństwa, a w encyklice z 25 września 1919 r. zakazał duchownym mieszania się do polityki.

Tylko w ciągu 1918 r. zamordowano 10 prawosławnych biskupów i setki księży oraz zakonników. W tym samym roku zakazano noszenia szat duchownych, a trzy lata później wprowadzono zakaz bicia w dzwony, ponieważ ich dźwięk „przeszkadzał ludziom pracy” (zniesiono go dopiero w 1989 r.). Nie zapominano też o instytucjonalnych działaniach na rzecz rugowania religii z życia społecznego. Wszystkimi działaniami w tej dziedzinie kierował organ władzy pod niewinną nazwą: Komisja ds. realizacji rozdziału Cerkwi od państwa przy RKP (b), zastąpiony od 1928 r. przez Komisję Antyreligijną przy KC WKP(b). Jeszcze później ich kompetencje przejęły bezpośrednio specjalne wydziały złowrogich sowieckich organów bezpieczeństwa.

Zdaniem Aleksandra Sołżenicyna tylko w 1918 r. chłopi rosyjscy wzniecili kilkaset powstań w obronie Cerkwi. Jak pisze Andrzej Grajewski: „Opór mas chłopskich w Rosji podobny był do rojalistycznego ruchu w Wandei w 1793 r. W obu przypadkach oddziały uzbrojonych chłopów stawały w obronie swych świątyń pod sztandarami kościelnymi, wierząc w powrót starego monarchy, który uratuje ich i cały kraj od biedy i nieszczęść wywołanych przez rewolucję”.

Dać im nauczkę

Następny etap prześladowań związany był z klęską głodu w Rosji wywołaną przez wojnę domową i nieudolne rządy bolszewików prowadzone w ramach tzw. komunizmu wojennego. W sierpniu patriarcha Tichon zwrócił się do zwierzchników Kościołów chrześcijańskich poza Rosją z wezwaniem o pomoc dla głodujących. W celu koordynowania pomocy powstał Cerkiewny Komitet Pomocy Głodującym, a w świątyniach organizowano szeroką akcję zbierania ofiar na ten cel. Nie trwało to długo bowiem bolszewicy dość szybko komitet ten rozwiązali. Rosyjska ekonomistka, Jekatierina Kuskowa wspominała „wielką energię” patriarchy, „który poderwał na ratunek całą wierzącą Rosję i zagranicę”, wyrażając przekonanie, że energia ta przestraszyła bolszewików, dla których „przejawy jego i naszej energii były oczywistym organizowaniem kontrrewolucji”.

Niezrażony tym Tichon 19 lutego 1922 roku zasugerował radom diecezjalnym, by przekazały na fundusz pomocy głodującym cerkiewne kosztowności, jednak z wyłączeniem przedmiotów liturgicznych. Ale Leninowi było tego mało i zażądał oddania na ten cel również naczyń liturgicznych. Kiedy Tichon odmówił, wpadł w zastawioną na Kościół pułapkę. 26 lutego ukazał się rządowy dekret nakazujący konfiskatę wszystkich kosztowności kościelnych, nie wyłączając przedmiotów kultu. W tym samym czasie w instrukcji dla W. Mołotowa Lenin pisał: „Im większą liczbę członków reakcyjnej burżuazji i reakcyjnego kleru uda nam się rozstrzelać pod tym pretekstem, tym lepiej”.

Kiedy bolszewicy w celu konfiskaty kościelnych kosztowności wysyłali wojsko i czekistów wierni stawali do obrony swoich cerkwi. Tylko w ciągu pierwszych miesięcy obowiązywania wspomnianego dekretu doszło do 1414 takich starć, które pociągnęły za sobą ofiary w ludziach. Do najsłynniejszego z nich doszło w podmoskiewskiej wsi Szuja, gdzie po obu stronach zginęły 4 osoby, a 10 zostało rannych. W odpowiedzi na to 10 marca 1922 r. Lenin w poufnej notatce dla członków Biura Politycznego WKP(b) nakazywał rozpoczęcie prześladowań duchowieństwa. Wódz rewolucji domagał się, aby na początek aresztować i rozstrzelać ,,bardzo liczną grupę" spośród mieszkańców Szui. Jak zaznaczył: ,,Trzeba teraz dać im taką nauczkę, aby przez dziesiątki lat nie chcieli oni nawet pomyśleć o jakimkolwiek sprzeciwie". Tak też się stało.

Cerkwie rozłamowe: Czerwony Chrystus

Bolszewicy postanowili przy tej okazji rozprawić się z patriarchą Tichonem, którego aresztowali 16 maja 1922 r. wraz z metropolitą jarosławskim Aganfagiełem. W siedzibie patriarchy osadzili oni biskupa Antonina Granowskiego, który razem z biskupem Leonidasem Skobijewem utworzył Cerkiew prorządową. Równolegle powstał proreżimowy ruch pod nazwą Cerkwi żywej. Jej twórcami byli protejereje Aleksander Wwiedenskij i Krasnickij, którzy oprócz nacjonalizmu wprowadzili do cerkwi nowe zasady: zniesienie celibatu biskupów oraz wybór duchownych przez lud. Gdy biskupi próbowali się temu przeciwstawić, osiemdziesięciu z nich uwięziono lub wygnano. Na ich miejsce wyświęcono sześćdziesięciu nowych. Zaczęły się też dalsze podziały w łonie Kościoła prawosławnego: powstały Cerkiew Odrodzona, Cerkiew Staroapostolska i Cerkiew Robotnicza (ta ostatnia zbudowana na zasadach materializmu marksistowskiego). W 1923 r. odbył się wspólny sobór tych wszystkich odłamów, na którym głosząc tożsamość „Prawdy Rewolucji” z „Prawdą Chrystusa”, a komunizmu z Ewangelią, wyklęto Tichona, a najwyższą władzą ogłoszono synod, zwany Zwierzchnim Cerkiewnym Sowietem, na czele którego stanął Wiedenskij.

W tej sytuacji patriarcha Tichon, dla ratowania jedności kościelnej, zgodził na rozmowy z bolszewikami, w których uznał rząd sowiecki i zobowiązał się do lojalności wobec niedawno ogłoszonej konstytucji. Pozwolono mu więc wrócić na urząd i podjąć walkę ze schizmą, która okazała się skuteczna. „Bolszewickie” Cerkwie nie wytrzymały próby czasu. Wcześniejsze przeżycia nie pozostały jednak obojętne dla zdrowia Tichona i półtora roku później w kwietniu 1925 r. patriarcha zmarł (choć okoliczności jego śmierci nie do końca były jasne). To pogłębiło tylko zamęt w Cerkwi, nie można było zwołać synodu, dla ogłoszenia jego następcy.

Przez cały ten czas władze bolszewickie czuwały też, by nie doszło do zbliżenia między prawosławnymi a katolikami, zwłaszcza że wśród pewnej grupy tych pierwszych jeszcze w 1922 r. istniała chęć zawarcia unii.

W potocznej opinii to Stalina często uważa się za „potwora”, Leninowi przypisując postawę umiarkowaną, tymczasem to w ciągu rządów tego drugiego (do 1924 r.) zamordowano 21 biskupów, dalszych 59 zmarło na skutek brutalnych przejść, a 66 trafiło do łagrów. W tym samym okresie zamordowanych duchownych i zakonników liczono już w tysiącach (ok. 2700 księży oraz 5400 mnichów i mniszek). Do tego dochodziły mnożące się napady na cerkwie i plądrowanie ich, również w czasie nabożeństw, wyśmiewanie religii, zmuszanie duchownych do poniżających prac jako „pasożytów” i maltretowanie, a także mordowanie wiernych broniących swoich cerkwi. Tylko w ciągu pierwszych trzech lat wojny domowej (1917-1920) straciło życie 12 tysięcy wiernych, którzy stanęli w obronie wiary. Śmierć Lenina w 1924 r. zamknęła pierwszy etap walki bolszewików z religią. Na razie nikt jeszcze nie wiedział, jak będzie wyglądała druga faza tej batalii.

Autor: Dr Włodzimierz Tasak, Open Doors Polska